Dzieje się na Mazowszu

Premiera „Lekkoducha” Jerzego Szaniawskiego

Trzech aktorów na scenie Autor: fot. Waldemar Lawendowski
Nazwa Premiera „Lekkoducha” Jerzego Szaniawskiego
Opis spektakl teatralny

Co? Premiera „Lekkoducha” Jerzego Szaniawskiego w reż. Jana Tomaszewicza
Gdzie? Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku
Kiedy? sobota 7 października 2023 r. o godz. 19.00

Uwaga! W spektaklu używane są światła stroboskopowe!

Muzyczna komedia o ratowaniu drzew i siebie samych

W mieście, jakich tysiące, życie toczy się własnym, nudnym rytmem. Jego mieszkańcy wiodą nudny i bezpieczny żywot, zadowoleni z tego, że nic się nie zmienia. Tylko Rena wie, że mogłoby być inaczej. Na szczęście pojawi się ktoś, kto tę zmianę zaproponuje. Przyleci aeroplanem.

Dla zrozumienia dramatu ważny jest czas jego powstania. Szaniawski pisze „Lekkoducha” w okresie, który dziś znamy pod nazwą dwudziestolecia międzywojennego. Wtedy jeszcze nie miał świadomości, że tak zostanie nazwany, ale niebezpieczne nastroje dało się odczuwać w całej Europie. Z pewnością on też je czuł. Z jednej strony festiwal nowych pomysłów na świat po zakończonej kilka lat wcześniej, pierwszej wojnie światowej. Z drugiej strony, coraz więcej problemów ze zorganizowaniem nowej rzeczywistości – głód, bezrobocie, hiperinflacja dotyczą całej Europy.

We Włoszech (w 1922 roku) Benito Mussolini dokonuje zamachu stanu znanego pod nazwą "marsz czarnych koszul" i zostaje premierem. Tak konstytuują się rządy faszystów. Chwilę wcześniej w Niemczech trzydziestoparoletni Adolf Hitler zostaje wodzem partii NSDAP, a chwilę później napisze swoje słynne dzieło "Mein Kampf". W Polsce socjaliści biją się na ulicach z faszystami. Faszyści głoszą kuszące idee – chcą nowej rzeczywistości, silnego państwa, hierarchii i dyscypliny, liberalizmu ekonomicznego. Zaczynają pociągać za sobą coraz więcej ludzi. Co z tego docierało do Polski? Ile wiedział Szaniawski? Na pewno czuł, że coś wisi w powietrzu. I może o tym napisał sztukę?

W Lekkoduchu chodzi o Lekkoducha.

– Lekkoduch to tekst dedykowany Osterwie, więc ta postać głównego bohatera miała to, co miał Osterwa. Niezwykłą charyzmę, ale też nieprawdopodobny urok, jakąś magię. To jest tekst, który magię głównego bohatera łączy bardzo zabawną linią z refleksjami psychologicznymi - wszystko co się tam dzieje, walka o drzewa, ten cały przewrót jest przewrotem pomiędzy zabawą a serio. On jest jakby niesiony samą postacią i postawą głównego bohatera, bo główny bohater bynajmniej nie jest ideałem – mówiła Jadwiga Jakubowska-Opalińska.

 

Szaniawski ze swoją "papierową maczugą" nie jest autorem, który szczególnie nawołuje do rewolucji. Ideę są mgliste, a rzeczywistość przedstawiona poetycko. Ale może to jest dziś plaster na ranę, którą robi nam życie w dosłowności? Jak pisała Olga Tokarczuk w liście pożegnalnym na ceremonię pogrzebową prof. Marii Janion - największą chorobą naszych czasów stał się literalizm. Uciekając od niego, od wszechobecnej dosłowności i braku niuansów, możemy się zanurzyć w poetycki świat Szaniawskiego. I może to być orzeźwiające.

Czy do tego potrzebny jest Lekkoduch? Zastanówmy się, czy my sami, na co dzień, potrzebujemy takich Lekkoduchów, i co robią z naszym życiem.

Płockim Lekkoduchem został Aleksander Maciejczyk. Po roli targanego emocjami Władysława Broniewskiego, wciela się w targanego emocjami Lekkoducha. Pełnego wdzięku, charyzmy i uroku. Ale pewnie też zagubionego. Dacie się porwać takiemu Lekkoduchowi?

Zabawa w rewolucję. Wywiad z Janem Tomaszewiczem – reżyserem „Lekkoducha”  

Czy Lekkoduch mógłby żyć w dzisiejszych czasach?

Tak, oczywiście. Jak pani włączy jakikolwiek kanał w radiu, telewizji, czy odwiedzi media społecznościowe, to pani się zorientuje, że takich lekkoduchów jest cała masa. Otaczają nas. Mają sposób na zagospodarowanie naszych emocji, naszej wrażliwości. I to się chyba tak toczy od lat. Manipulacja, chęć dojścia do władzy i zmieniania niektórych oczywistych sytuacji, jest na porządku dziennym.

Czy mógłby to być ktoś konkretny?

Proszę mnie o to nie pytać. Sytuacja w naszym kraju jest tuż przed wyborami. W każdym środowisku jest jakiś lekkoduch. Zarówno społecznym, jak i politycznym.

Lekkoduch symbolizuje zmianę, ale w sztuce Szaniawskiego tej zmiany właściwie nikt nie chce. Chce jej tylko Rena. Ludzie wolą, żeby było, jak jest?

Pani sugeruje, że ludzie nie chcą zmian?

U Szaniawskiego chyba niekoniecznie.

Ta sztuka jest chyba najlepszym manifestem na obecną sytuację. Chcemy zmian. Ale się ich trochę boimy. Proszę zwrócić uwagę na sytuację dookoła. Wystarczy troszeczkę jakiegoś dobrodziejstwa ze strony rządzących, i ludzie są przeszczęśliwi. Mówią: po co mamy to ruszać, skoro jest dobrze? Ale czy rzeczywiście jest dobrze? To jest taki duży znak zapytania. Bo nie staramy się obiektywnie spojrzeć na to, co nas otacza. Szaniawski bardzo trafnie przestawił tę sytuację. Pamiętajmy, że pisał to w międzywojniu. 1923 rok to dojście Mussoliniego do władzy we Włoszech, początki Hitlera w Niemczech, w Polsce też budzą się niebezpieczne nastroje. To początek innego spojrzenia na relacje międzyludzkie. Taki był trend europejski i Szaniawski to bardzo dobrze wyłapał.

Nie pierwszy raz Szaniawski pisze o bardzo konkretnych wydarzeniach, ale robi to poetycko. Jeden z recenzentów Lekkoducha w 1923 roku pisał, że "nie mając siły do podźwignięcia rzeczy w ich naturalnej, prostej, litej i zwartej wartości, podnosi na scenie maczugę papierową, czyniąc gest atletycznego wysiłku".

Ale on nie ukrywa, że ta maczuga jest papierowa. Że pistolety są zabawkowe. Podkreśla, że jest to dziecinna zabawa. Tylko ta dziecinna zabawa ma swoje konsekwencje. Szaniawski to wszystko składa w formę komedii. To jest ta zasada, co śmieszno, to i straszno.

Bawimy się i zobaczymy, co z tego wyjdzie?

Proszę zwrócić uwagę, że żaden dramat Szaniawskiego nie ma puenty. W Lekkoduchu podobnie. Zabawa się kończy i nie wiemy, czy wróci, czy nie wróci. Wrócą te czasy? Wróci ten sposób myślenia? Nie wiemy.

Szaniawski zdaje się mówić, że wszystko w naszych rękach.

To przede wszystkim. Los zależy od nas. Nie mówmy, że ktoś przychodzi i nam to wszystko daje.

A jednak społeczność w Lekkoduchu wydaje się właśnie czekać na to, że ktoś przyjdzie i odmieni wszystko za nich.

W drugim akcje włożyłem do Lekkoducha kilka cytatów z Ewy Szaniawskiego. Dowcipne teksty na temat poglądów społeczno-politycznych. O tym, że wszystko musi być narodowe, z przesłaniem narodowym. Nawet teraz, jak o tym mówimy, to w kącikach ust pojawia nam się uśmiech, bo to jest patetyczne. Zawsze się boję, jak ktoś mówi: "My jesteśmy patrioci, a ci po drugiej stronie nie są". Bo co to jest patriotyzm? Jaka jest definicja? Jesteśmy patriotami – nie wycinajmy drzew, mówi Lekkoduch. Dlaczego on mówi, żeby nie wycinać drzew?

No właśnie, dlaczego?

Nie wiadomo. Właściwie musimy sobie zadać pytanie, dlaczego lekkoduch wraca. Czy chce się zemścić na dyrektorze? Dlaczego w pierwszym zdaniu zadaje pytanie, co się dzieje z żoną dyrektora? Pyta, co się dzieje z żoną dyrektora i patrzy na te drzewa. Przypomina sobie piękne chwile, które miały miejsce pod tym kasztanem. No i wtedy się zaczyna.

Wszystko z powodu nieszczęśliwej miłości?

Szaniawski pisze, że wszystko, co się zaczyna, najpierw jest małe. Kiedy wrzucamy kamyk do wody, na początku kręgi są malutkie, potem większe i coraz większe. Podobnie jest tu. Zaczynamy od sporu pomiędzy Michasiem i Lekkoduchem o to, czy wycinać drzewa. Michaś chce zrobić interes. Idzie nowe. Jego żona chce zmian. I zaczynają się zmiany.

Czy im naprawdę chodzi o drzewa?

A czy my wiemy, o co chodzi ludziom teraz?

Próbuję to zestawić z dzisiejszymi walkami ekologów. W tych walkach o drzewa zawsze wydaje się kryć coś więcej.

W takich sytuacjach zawsze stają przed sobą dwie strony i zaczynają udowadniać, kto ma rację. A biedne drzewa się kołyszą w różne strony (śmiech).

Czy to nie znamienite, że zmiany u Szaniawskiego chce kobieta? Może autor przed wiekiem odkrył naturę kobiet, ich sprawczość, która dopiero dziś może się realizować?

Na pewno Szaniawski nie wymyślił parasolek (śmiech). Uważam, że jeśli możliwy jest jakiś związek, to jest to partnerstwo. Tego jeszcze do końca nie ma. Nie mogę się zgodzić z pewnymi aspektami rzeczywistości. Że to mężczyźni podejmują decyzje za kobiety. Że w sejmie nie ma parytetów. Że zawsze ta męskość jest dominująca. Śmieszyły mnie te zabiegi PRL-u z kobietami na traktory i podającymi cegłę. Tylko dziś mamy inne czasy i inną sytuację. Szaniawski bardzo ładnie nakreślił, do czego dąży Rena i co chce osiągnąć.

Dziś by to nikogo nie dziwiło, ale on to napisał sto lat temu, kilka lat po uzyskaniu praw wyborczych przez kobiety.

Myślę, że zrobił to świadomie. Był wizjonerem. Trudno mi powiedzieć, czy był aż tak bardzo zafascynowany nurtem, który przyszedł wtedy do Europy z Włoch, czyli futuryzmem, czy szwajcarskim dadaizmem. Wydaje mi się, że futuryzmem na pewno. Proszę zwrócić uwagę, że w tych wszystkich przemówieniach Lekkoducha przenosi prawie jeden do jednego manifesty Marinettiego, twórcy futuryzmu. Szaniawski był zafascynowany komedią dell'arte. Dlatego ta zabawa dziecięca jest groteską. Szaniawski miał ciekawe spojrzenie. Na pewno był bardzo fajnym człowiekiem.

Dodał pan muzyczności Szaniawskiemu. Pewnie autor by się zdziwił, co pan zamierza zrobić z jego sztuką?

Chcemy, żeby w tym spektaklu pojawił się nastrój kabaretu międzywojnia. I ten futuryzm wiszący and głowami, który chciał zmian w spojrzeniu na sztukę, na kulturę. Patrzę na plakat Historii Ziemi. Epoka Chaotyckiej i nasuwa mi się, że i Lem i Szaniawski to byli wizjonerzy. Oni naprawdę przewidzieli przyszłość. Ten drugi był człowiekiem bardzo skrytym i małomównym. Ale miał słabość do muzyki. Pewnie by się zdziwił. Ale w myśl tych rewolucji w sztuce, uznaliśmy, że warto jeszcze opowiedzieć myślami Szaniawskiego nasze spojrzenie na tę rzeczywistość. Myślę, że jak widzowie posłuchają piosenki dyrektora do której słowa napisał Andrzej Ozga i poznają bohatera Szaniawskiego, to zrozumieją, że są one podobne, ale aktualne obecnie.

Te piosenki są dobrym komentarzem do dramatu Szaniawskiego.

Dokładnie tak jest. Ale zabawa jest przednia. Bawimy się, jak dzieci.

Bawimy się w rewolucję?

Bawimy się w rewolucję. Nie ma określonego wieku Lekkoducha. Czy on ma 30 lat, czy 18 lat, to nie jest ważne. Wspomnienia zabaw dziecinnych, zabawy w króla, odżywają w ludziach w różnym wieku. Tylko jeśli emocje nie są kontrolowane, to trzeba ponosić tego konsekwencje.

Wraca pan do płockiego teatru po kilku latach, po Historii Ziemi. Epoce Chaotyckiej Lema z tą samą ekipą twórców. Marek Zalewski odpowiada za muzykę. Bartosz Bandura za choreografię. Szczególnie Bartek ma teraz dobry czas, gra w chyba najbardziej nagradzanym musicalu ostatniego sezonu, 1989.

Jestem bardzo szczęśliwy, że Bartek tam pracuje. Marek również jest zapracowany, właśnie napisał muzykę do Pięknej i Bestii w Elblągu. To sprawia trochę kłopotów logistycznych, ale cieszę się, że pracuję z takimi ludźmi. To jest bliski mi zespół. Nie ma z nami Kondzia Klisowskiego. Gdyby żył, na pewno by tu teraz był. Ale taka jest rzeczywistość. Zawsze gdzieś tu z nami jest.  Bardzo lubię pracować z płockim zespołem aktorskim. Jak się pracuje z takimi ludźmi, to się wypoczywa. Są zdyscyplinowani, ale przede wszystkim są pogodni, uśmiechnięci i pomocni. Przekazują swoje uwagi, bardzo fajnie myślą. A to bardzo ważne przy realizacji takiego ogromnego widowiska. W rolę Lekkoducha wciela się Aleksander Maciejczyk, który przed chwilą grał Broniewskiego. Więc to też ciekawe połączenie. Zapraszam na premierę.

 


UWAGA
Informacje opublikowane przed 1 stycznia 2021 r. dostępne są na stronie archiwum.mazovia.pl

Powrót na początek strony